Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościTo Popkowski popchnął wyborców w ramiona Korytkowskiego

To Popkowski popchnął wyborców w ramiona Korytkowskiego

KONIN JEST NASZ

Dodano:
To Popkowski popchnął wyborców w ramiona Korytkowskiego
Konin jest Nasz

Zwycięstwo Piotra Korytkowskiego nad kandydatem Prawa i Sprawiedliwości jest naprawdę imponujące a dzielące ich 3,5 tys. głosów nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Pierwszemu umożliwi to przedłużenie prezydentury a drugiemu co najmniej wyhamuje polityczną karierę.

Robert Popkowski bez wątpienia ma rację, twierdząc, że przegrał z hejtem. Dodajmy jednak, że to była jego własna mowa nienawiści, której negatywne dla siebie skutki usiłował tuż przed głosowaniem zniwelować, ale zrobił to tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, że „zaraza” została przezeń użyta jak najbardziej słusznie.

Prawo i Sprawiedliwość znów przegrało w Koninie, choć – jak się wydaje – wynik tej elekcji mógł być inny. I głównym architektem tej porażki jest sam Robert Popkowski oraz ci, którzy go na kandydata tej partii namaścili. Nie znam kulis tej decyzji, ale podejrzewam, że głównym argumentem za takim a nie innym rozstrzygnięciem była jego naprawdę imponująca w ostatnich miesiącach aktywność w przestrzeni publicznej oraz duże pieniądze zaangażowane w jej promocję. Okazuje się, że jednak pieniądze to nie wszystko.

Przyjrzyjmy się liczbom, które sporo mówią o tym, skąd biorą się problemy – nie tylko w Koninie – Prawa i Sprawiedliwości – i sukces Koalicji Obywatelskiej. Otóż w 2018 roku Zenon Chojnacki z PiS zdobył w drugiej turze ponad 12,5 tys. głosów, co było wynikiem prawie o 2,8 tys. gorszym od osiągniętego przez jego partię w Koninie rok później w wyborach do parlamentu. Krótko rzecz ujmując zagłosowało na niego tylko 82 proc. tych, którzy popierali jego partię, a więc nie przekonał do siebie aż 18 proc. wyborców Prawa i Sprawiedliwości.

Ale jeszcze gorzej w tym porównaniu wypada Robert Popkowski, który zyskał uznanie (cały czas mowa o drugiej turze) tylko co siódmego z wyborców popierających PiS w wyborach 15 października 2023 roku. W liczbach bezwzględnych objawia się to jeszcze dobitniej: 9 672 głosów na Popkowskiego wobec 13 856 na PiS. Ewidentnie widać, że sami wyborcy nie zaakceptowali kandydata swojej partii, więc tym bardziej nie poparli go wyborcy bardziej centrowi.

Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku Piotra Korytkowskiego. W 2018 roku zyskał w drugiej turze ponad dwa razy większe poparcie niż w pierwszej. Prawie 16 tys. oddanych na niego głosów to było dokładnie o 5820 więcej niż rok później oddano na Koalicję Obywatelską w wyborach parlamentarnych. Po pięciu i pół roku rządzenia poparcie dla niego znacząco spadło, ale to i tak wystarczyło mu do utrzymania stanowiska. 21 kwietnia opowiedziało się za nim 13 181 osób, a więc o siedem procent więcej niż w październiku zagłosowało na Koalicję Obywatelską. Zawdzięcza to niewątpliwie mobilizacji tych wyborców, którzy nie wyobrażali sobie na fotelu prezydenta Konina takiej postaci jak Robert Popkowski.

Drugim wielkim wygranym tych wyborów jest bez wątpienia Maciej Nowicki i skupione wokół niego grono polityków lewicy eseldowskiej. Jestem bowiem przekonany, że „Obywatele Konina” to koncept tej części działaczy Nowej Lewicy, którzy dwa lata temu forsowali na stanowisko przewodniczącego partii w Koninie Tomasza Andrzeja Nowaka, licząc, że jego rozpoznawalność ułatwi im powrót do władzy. I mają dzisiaj rację, że gdyby Lewica miała tylko jednego kandydata i padły na niego głosy, które dostali łącznie (7734) Nowicki i Łukaszewski, to ten pierwszy wszedłby do drugiej tury zamiast Popkowskiego (6 592 głosów).

Co zrobi z tym sukcesem Maciej Nowicki dopiero będziemy mieli okazję się przekonać. Zarówno podczas debat, jak i komentując wyniki wyborów pokazał się jako polityk kontrolujący emocje i wiedzący, co mówi. Ma więc charyzmę i potencjał a wyborcy – jak się zdaje – właśnie te jego przymioty docenili. Ten kapitał łatwo roztrwoni, jeśli będzie działał zgodnie z logiką chwytania doraźnych korzyści. Czy będzie chciał oprzeć się naciskom swojego otoczenia i wypracuje sobie samodzielną pozycję naprawdę obywatelskiego polityka, pokaże przyszłość.

Łatwo może bowiem stracić sympatię i zainteresowanie wyborców, jak to się stało na przykład ze stowarzyszeniem Zmieniamy Konin. Bez wątpienia jakąś rolę – choć zapewne nie jako jedyny powód spadku zaufania – odegrało poparcie przez nich w drugiej turze wyborów w 2018 roku kandydata Koalicji Obywatelskiej w zamian za dyrektorskie stanowisko miejskiej biblioteki dla swojego lidera. W rezultacie ich kandydat zdobył teraz nieco tylko ponad jedną trzecią liczby głosów z 2018 roku. A jeśli do ponad 3,5 tys. głosów Damiana Kruczkowskiego z poprzednich wyborów doliczymy 2,5 tys. uzyskane wtedy przez Michała Kotlarskiego, to tegoroczny wynik tego ostatniego (1,3 tys.), który tym razem był kandydatem Zmieniamy Konin, był nie tyle porażką co druzgocącą klęską.

Wielkim przegranym tych wyborów jest również Jakub Eltman, najbardziej merytoryczny i wyważony spośród siódemki kandydatów. Choć mówił najciekawiej, ginął niestety w cieniu bardziej wyrazistych rywali i ostatecznie zyskał poparcie jedynie 1 250 osób. Pierwsza linia politycznych starć nie jest zdaje się jego żywiołem. A decyzja o poparciu Roberta Popkowskiego w drugiej turze mocno osłabiła jego wizerunek polityka centrowego i umiarkowanego.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na doniosły fakt, że już po raz drugi duża część wyborców opowiedziała się za kandydatami spoza partyjnych obozów. Nie wiadomo, ilu ich było dokładnie, bo trudno jest orzec, jaka część z nich uwierzyła w obywatelski szyld Macieja Nowickiego, a ilu oddało na niego głos jako kandydata Lewicy i kontynuatora dziedzictwa ojca. Jednak nawet przy tym zastrzeżeniu trend jest nadto wyraźny, a potwierdza go fakt, że żaden z dwóch lewicowych komitetów otwarcie się do Nowej Lewicy nie przyznawał.

Natomiast zwycięzcy wyborów będzie na pewno łatwiej władać Koninem przez następne pięć lat dzięki rządowi z tego samego obozu politycznego. Co zrobi z tym Piotr Korytkowski i jego polityczne otoczenie, dopiero się przekonamy, choć minione pięć i pół roku nie napawa optymizmem. Dobre i to, że chociaż mosty i wiadukty na trasie Warszawskiej zostaną w końcu naprawione.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole